Zaszczuta jak pies,
schowałam się do swojej budy.
Chętnie poszłabym na drugi koniec,
Bo nawet w swej norze
nie mam spokoju od ludzi…
Ciągle czegoś chcą,
chcą mnie zmieniać.
Zakazują coraz więcej.
Przez nich umieram
I tylko myśl o śmierci
pociesza mnie w tej chwili
Gdzieś na samym dnie
widzę światło od góry.
Ku dołowi ciągnie mnie
Zamknąć przed światem się chcę
lub otworzyć i podbić go
od tak zmiażdżyć
i podporządkować sobie…